Krzysztof Kolumb, odkrywając nowy świat, nie zdawał sobie sprawy, że Hispaniola, wyspa, która miała przynieść Hiszpanii złote bogactwa, przez długi czas pozostanie w cieniu innych, bardziej obfitych terenów. Podczas gdy Hiszpańska Korona domagała się złota, Kolumb i jego następcy mierzyli się z rozczarowaniem. Dziś jednak złoto Republiki Dominikańskiej, wydobywane w jednej z najprężniej działających kopalni na świecie, zyskuje na znaczeniu, a kraj staje się ważnym graczem na globalnym rynku cennego kruszcu. Poznaj całość tej niesamowitej historii.
Czasy Kolumba
Mija kilkanaście lat, odkąd będący w sile wieku Kolumb przybył na dwór królów hiszpańskich, aby przekonywać o prawdziwości teorii Toscanellego i słynnej drodze na zachód, obranej w celu wygrania wyścigu o wpływy w Indiach oraz odkrycia nowej, prowadzącej do nich trasy. Hiszpania, wreszcie po wyczerpującej wojnie, konfliktach i spiskach, triumfowała w walce z Maurami, sięgając po ostateczny sukces w Grenadzie. Od tego czasu również Kolumb, przyozdobiony w laur zwycięstwa, zagrał na nosie biskupowi Talaverze i obalił teorie o jego domniemanym szaleństwie oraz wybujałych, niemożliwych do zrealizowania planach. Stał się nie tylko odkrywcą Nowego Świata, pierwszym jego kronikarzem i pisarzem, ale także, o czym wielu milczy, pierwszym w historii rozgoryczonym Europejczykiem – triumf bowiem z czasem przybrał smak goryczy, a ta była zabarwiona złotem, które stało się jednym ze źródeł konfliktu z Koroną Hiszpańską. Madrycki skarbiec domagał się złota, a wraz z nim wielu możnych i arystokratów, inwestujących w poczynania niesfornego Genueńczyka. Złoto miało odbudować nie tylko potęgę kraju, ale również wszystkich podupadłych przez lata wojen rodów. Jego niewielkie ilości, przywożone z Nowego Świata, były niezadowalające, jednak stanowiły zapowiedź amerykańskiej gorączki złota oraz lawiny konfliktów, które kilkadziesiąt lat później nabiorą znacznie większego impetu. Wyprawa Kolumba, odkrycie nowych ziem, tysięcy gatunków roślin, nieznanych ras i nieprawdopodobnie pięknych obszarów nie spełniało oczekiwań hiszpańskich możnowładców. Hispaniola, w ocenie Kolumba i jeszcze długo po nim, nie dostarczała wystarczającej ilości złotego kruszcu, by zadowolić i uciszyć hiszpański dwór.
Zaprowadzony w koloniach system eksploatacyjny oparty na Encomiendas, bezlitośnie wykorzystujący Indian do pozyskiwania wszelkich bogactw naturalnych, okazał się niewystarczający. Na Hispanioli każdy Indianin, począwszy od 14. roku życia, zmuszony był co trzy miesiące pozyskać dzwonek złota (zwany dzwonkiem flandrii). Naczynie to było wyznacznikiem cierpienia i trudu każdego Indianina, jego szybko wyczerpujących się sił witalnych i narastających frustracji. A wszystko to miało miejsce jeszcze przed wprowadzeniem bardziej bezlitosnych norm, powodujących, że większość pracujących nie była w stanie przetrwać dłużej niż sześć miesięcy katorżniczej pracy. Tymczasem powoli rozwijano kopalnie, choć te w tamtych czasach były dalekie od tych działających w Europie – złoto wydobywano metodą płukania, były to w większości złoża aluwialne, umiejscowione w korytach rzek, w miejscach takich jak San Cristobal, Concepcion de la Vega, Buenaventura i kilku mniejszych. W czasie niewielkiego rozwoju kopalni, za sprawą nowego i bezwzględnego gubernatora Nicolasa Ovando, Admirał Oceanu, odkrywca Nowego Świata, przekonany o odkryciu nowej drogi do Indii, Krzysztof Kolumb, pogrążony w biedzie, dokonywał swego żywota na hiszpańskiej ziemi. Nie wiedział i nie przewidywał, podobnie jak wielu mu współczesnych, że Hispaniola obdarzona jest znacznymi pokładami złota, lecz należało ich szukać głębiej. Nie było wówczas odpowiednich technologii ani metod wydobywczych, a zwłaszcza, co warto podkreślić, nie było sprzyjających warunków społeczno-politycznych ani czasu na owe przedsięwzięcia. Czas i spokój miały tu niebagatelne znaczenie. Hiszpanie nie radzili sobie z coraz częstszymi buntami Indian, a co więcej, między nimi samymi mnożyły się wewnętrzne zatargi i konflikty – przedwcześnie dzielono skórę na niedźwiedziu, zanim go upolowano.
Wreszcie, kolejnym powodem zaniechania poszukiwań złota na Hispanioli była nabierająca rozpędu eksploracja i podbój kontynentu amerykańskiego – wyprawy Hernana Corteza do Meksyku oraz Francisca Pizarro do Peru. Obfitość zdobytego tam złota przeszła wszelkie oczekiwania hiszpańskich możnowładców. Para królewska nie doczekała pełni rozkwitu pozyskiwanych bogactw. Hispaniola przeszła na dalszy plan, przynajmniej w kwestii wydobycia i dystrybucji złota. Odwrócono się od niej. Stała się wyspą obleganą przez międzynarodowych rzezimieszków, w tym światowej sławy piratów, flibustierów i bukanierów. Karaibska perła, traktowana w tamtym czasie co najwyżej jako służebna, była jednym z wrót do Nowego Świata, wyspą, od której wszystko się zaczęło i która czas swego największego rozkwitu miała przeżywać kilkaset lat później. Tymczasem złoto zastąpił inny skarb, który opanował Hispaniolę i odegrał niemałą rolę w procesie budowy jej międzynarodowego znaczenia – cukier, pozyskiwany z trzciny cukrowej, przywiezionej z Wysp Kanaryjskich przez nie kogo innego, jak Krzysztofa Kolumba. Cukier zastąpił złoto, jednak potęgi i rozwoju, jaki wywarł na Hispaniolę, Genueńczyk nie doczekał. O złocie zapomniano, przynajmniej w takim sensie, w jakim myślano o nim w czasach Kolumba i pierwszych konkwistadorów. O cukrze zaczęli pisać poeci, a oprócz niego Hispaniola obfitowała w inne skarby, stając się jedną z najprężniejszych wysp cukrowych.
Złoto i Dominikana współcześnie
Nie ma wątpliwości, że na mapie złotonośnych państw Ameryki Łacińskiej w świadomości ogółu nie znajdziemy Republiki Dominikańskiej ani sąsiedniego Haiti. Najbardziej spektakularne muzeum złota na świecie znajduje się w Bogocie; trudno też szukać wzmianki o Hispanioli w legendzie o Eldorado i innych historiach narosłych wokół tej klasycznej opowieści. Hispaniola oraz Morze Karaibskie pojawiają się w kontekście złota przy okazji wspomnień o hiszpańskiej armadzie i licznych jednostkach morskich, wciąż rozpalając wyobraźnię. Klasyczny podręcznik archeologii Santo Domingo, wśród setek zdjęć dokumentujących sztukę Indian Taino, nie wspomina o wyrobach ze złota – Indianie Taino zamieszkujący Hispaniolę nie znali tego kruszcu, bądź używali go incydentalnie. Tymczasem współczesna Dominikana, oprócz spektakularnego sukcesu turystycznego, wspaniałych plaż i imponujących palm, posiada jedną z najprężniej działających kopalni złota na świecie, najprawdopodobniej najbardziej złotonośną w całym obszarze Ameryki Łacińskiej. W prowincji Sanchez Ramirez, około 100 kilometrów od stolicy Santo Domingo, znajduje się ogromny teren z charakterystycznym kilkusetmetrowym rozcięciem w ziemi, należący do kanadyjskiego konsorcjum wydobywczego Barrick Gold.
Może Cię zainteresować: Wycieczka Santo Domingo (Dominikana) – “Najstarsze miasto w Nowym Świecie”
Kopalnia Pueblo Viejo, bo tak się nazywa, oprócz ogromnych zasobów złota posiada również znaczne złoża srebra i od lat stanowi największą zagraniczną inwestycję, przynoszącą krajowi olbrzymie dochody. Pueblo Viejo prowadzi wydobycie, podobnie jak większość największych kopalni na świecie, przez cały rok. Oprócz Barrick Gold, na północy kraju prace poszukiwawcze prowadzą dwa inne podmioty, znane z międzynarodowej działalności wydobywczej: Gold Quest, starający się o licencję na wydobycie w regionie San Juan, oraz UniGold, poszukujący kruszcu w Monte Plata. Nowoczesne metody eksploatacji, niezbędne dla tego typu kopalni, sprawiają, że w wyścigu o koncesję wydobywczą biorą udział jedynie najpotężniejsi gracze świata wydobywczego – Kanada, USA, Chiny oraz do niedawna Australia. W poprzednich latach decyzje o sprzedaży kopalni oraz licencji wydobywczych były przedmiotem krytyki części społeczeństwa, inni jednak zauważali, że kraj na obecnym etapie swojego rozwoju nie dysponował odpowiednim zapleczem technicznym ani doświadczeniem, by samodzielnie prowadzić zaawansowaną eksploatację. Podkreśla się jednak rolę międzynarodowych firm, takich jak Barrick, dla wzrostu stabilności i bezpieczeństwa kraju oraz jego coraz większego znaczenia w regionie. Po ponad 500 latach od czasów Kolumba dominikańskie złoto wróciło do łask.
Autor: Jacek Wujciów